Gościnność Induska potrafi doprowadzić do zakłopotania, codziennie rano gosposia ścieli mi łóżko, dzisiaj np wstałam specjalnie wcześniej zeby zrobić to samemu. o przygotowaniu kanapki mogę od razu zapomnieć, jak nalewam sobie szklankę wody to ona łapie się za głowę z wrażenia. I wszyscy tylko pytają czy nie jestem głodna, czy mi wygodnie, czy czegoś nie potrzebuje. I z jednej strony to po prostu cudowne, ale z drugiej takie niezgodne z europejskimi egalitarnymi przekonaniami, że każdy powinien mieć takie same prawa i obowiązki, że bogactwo nie predestynuje do wykorzystywania biednych, a nie mogę być pewna że płacą jej należyte pieniądze za pracę. jednak tutaj to również sprawa kultury, kultury gościnności.
Indie rozpieszczają do granic możliwości, powrót do polskiej normalnosci będzie trudny....
Dzisiejszy dzień należał do tych z gatunku, nigdy nei wiadomo jak się skończy. Zaczęło się bardzo spokojnie, jak letnia bryza, zupełnie delikatnie muskająca skórę. Po śniadaniu pojechałyśmy zobaczyć się z koleżanką Aki, poszwędałyśmy się po sklepach w poszukiwaniu nie-wiadomo-czego, słońce prażyło, żar z nieba, 45*C a my nawet nie wiedziałyśmy po co tak naprawdę chodzimy w te i we wte, co prawda kupiłam kupiłam kilka suwenirów jakiś pamiątkowy album, pocztówkę jednak szałem zakupów nazwać tego nie mogę. Na lunch zamiast kanapki obeszłyśmy się lodowymi shakeami, wszystko tylko żeby pozbyc się uczucia gorąca. Potem zdecydowałyśmy że wartoby kupić mi kurtę, taką tradycyjną tunikę hinduską dzianą z bardzo cienkiej i przewiewnej bawełny, ktora chroni ciało przed przegrzaniem. Jednak wchodząc do hinduskiego sklepu nazwanego dosadnie Indian Dress trudno było się na cokolwiek zdecydować, półki aż uginały się od kolorowych tkanin o przeróżnych wzorach. Co chwile mierzyłam to czerwoną, to niebieską to znów brązową. Dziewczyną wszystkie wydawały się cudowne, ja miałam wrażenie że mam na sobie pidżamę. W końcu wyszłyśmy z tego sklepu z niczym, tylko po to żeby pójść do kolejnego. Tam już nie wytrzymalam kupiłam pierwszą pasującą i jestem teraz szczęśliwą posiadaczką zielonej kurty.
I tu znowu zaskoczenie, w cenie którą podaje metka nie jest ujęty podatek, więc zamias 650 zaplacilam 700 r. Nie duża różnica, ale zawsze, troche denerwujące takie naciąganie na każdym kroku.
Potem wróciłyśmy do domu rozmyślać co z dniem kolejnym, jutro Aki zaczyna swoją praktykę wakacyjną i nie bedzie jej cały dzień w domu, więc trzeba coś dla mnie było wymyślić. Niestety żaden z jej znajomych nie odpisał na mojego maila, nikt nie zgłosił się z pomocą. Trzeba było więc szukać dalej. Ale nie ma rzeczy niemożliwych więc gdy Polak w potrzebie, zadzwoni do kolejnego Polaka. Znajomi praktykanci okazali się być wolni w tym czasie, potem okazało się że jest miejsce w jednym z mieszkań więc jutro się tam przeprowadzam. Wszystko ustalone.
Wieczorem z mamą i kuzynką Aki pojechałyśmy do kina obejrzeć najnowszą produkcję Bollywood, New York, film który zmienił mój obraz induskiej kinematografii. Nastawiałam się na tańczoną i wyśpiewywana opowieść o bezsensownej milości, zobaczyłam naprawdę dobry film, z ciekawą i zaskakującą fabułą, która porusza do granic, z grą aktorską na najlepszym poziomie.
New York jest opowieścią o tym jak w kraju który wolność ma za swój znak rozpoznawczy traktowani są ludzie ze względu na kolor skóry, na pochodzenie, na dziwnie brzmiące nazwisko. Główny bohater, Sam nie byl terrorystą, ale za takiego go wzięto, zatrzymano bez powodu i bez dowodów, potem przetrzymywano przez 9 miesięcy w nieludzkich warunkach, torturowano, głodzono, a wszystko tylko dlatego że nazywał się z hinduska. Potem kiedy w końcu wypuszczają go na wolność cierpi na depresje, nie może się skupić, nie widzi sensu życia, bo i gdzie go szukać jeżeli było się traktowanym jak pies (lącznie z założeniem obroży) za niewinność? Boryka się z problemami z pracą, ze skupieniem uwagi, wszędzie dostając drzwiami w twarz gdy tylko wychodzi na jaw jego wilczy bilet, jego przeszłość.
Po tym wszystkim, kiedy nie może znaleźć dla siebie miejsca trafia do organizacji terrorystycznej, która daje mu szanse na zemstę, staje na czele grupy, chce zadośćuczynienia którego na próżno szukać w sądach. To FBI zrobiło z niego terrorystę, to przez służby specjalne ten spokojny chłopak stał się bezwzględnym mścicielem, ale pozostaje pytanie, czy cokolwiek może usprawiedliwiać terroryzm? Czy cokolwiek co nam wyrządzono, jakakolwiek krzywda, daje nam prawo do krzywdzenia innych? Jak oko za oko ma się do humanitaryzmu i czy możemy oczekiwać humanitaryzmu od ludzi traktowanych w nieludzki sposób, jak zwierzęta przez przedstawicieli prawa?
Film naprawdę wart zobaczenia.
A onecie piszą, że w Polsce synoptycy przewidują hinduską pogodę... Czasem słońce, czasem deszcz :)
OdpowiedzUsuńI ta... jaki powrót do normalności. Przyjedziesz i zaś gdzieś pojedziesz. I zaś inna kultura. Nie wrócisz tak szybko do normalności. Chyba, że bedziesz miała fajnego męża el Polaco co Cię będzie tu trzymał :)
Pozdrawiajum :)
ja męża nigdy w życiu :P
OdpowiedzUsuńa prawda prawda we wrześniu trzeba gdzieś się ruszyć :P
pozdrawiam
Ola