Sobota zaczęła się wcześnie, już o 10tej, wcześnie bo wziąć trzeba pod uwagę fakt, że spać poszłam dopiero przed wpół do szóstej. W każdym razie z Michałem wybraliśmy się na targ, jak dnia poprzedniego chciałam sobie kupić kurte, tym razem bylam bardziej zdesperowana bo już znieść nie mogłam klejących się koszulek. Przeszliśmy market wte i we wte, w końcu kupiłam tę pasującą ze spodniami za 250rs. Wróciliśmy do mieszkania na vinoba puri gdzie już czekali na nas znajomi, jednak okazalo się ze Kamila źle się czuje i musimy jechać tylko w trójke, z Gio.
Riksza zabrała nas prosto pod bramy zoo gdzie spędziliśmy większość dnia. Cudownie było wreszcie przestać być najczęściej fotografowaną, zwierzęta podchodziły bądź się chowały przed upałem, w każdym razie my spacerowaliśmy spokojnie między uliczkami. Nie obyło się bez świdrujących spojrzeń ale wciąż było naprawde przyjemnie. Tylko jeden incydent zakłócił harmonię. Kiedy doszliśmy do areau przezaczonego dla małp jedno zwierze wypieło swoją czerwoną pupę zgromadzonym przed klatką gapiom, może tak po prostu usiadł, może miał po dziurki w nosie naganiania i błysków kamery, w każdym razie jego postawa nie spodobała się zbytnio zwiedzającym i jeden z nich rzucił kamieniem w małpę. Az dziw że tylko ja zareagowałam, zaczęłam na niego krzyczeć, a dopiero później przyłączyli się inni zgromadzeni. Ot kolejny przykład różnicy między naszą świadomoscą i ich, a może nie powinnam tak mowić, tak myśleć, tak generalizować.
Po zoo chlopcy poszli do Old Fort, a ja postanowiłam zostać na trawie, jednak niezdzieżywszy wzroku przechodniów wybrałam się do sklepu po wodę i jakąś przekąskę. Wrociliśmy, zrobiliśmy zakupy z Michałem i wybraliśmy sie na kolacje. Wystarczyło wyjechać za nasze osiedle by budynki stały się piekniejsze a okolica bardziej znośna. Jedliśmy spokojnie w południowo indyjskiej restauracji gdzie kelnerzy notorycznie zapominali o naszych potrzebach. Ale posiłek był smaczny więc nie było na co narzekać. W drodze powrotnej zaszliśmy do znajomych by posiedzieć trochę, coś wypić i pogadać. Ot spokojna sobota, jakich mogloby być wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz