środa, 19 sierpnia 2009

Następnego dnia rano, wstawanie nie należalo do najłatwiejszych czynności ale jakoś nam sie udało. O dziesiątej poszliśmy do Munjala i potem rikszą w czwórkę pojechaliśmy do stacji metra. W czwórkę ponieważ Michał nie chciał jechać, nie można bowiem robic zjdęć w tej świątyni więc jak dla niego nie mialo to sensu, dziwne ale cóż jego sprawa.
My tymczasem w pocie czola straliśmy się najpierw kupić bilety dziewczynom do Chandigarh a potem kiedy ta misja skończyła się sukcesem pojechaliśmy do światyni


tam gorąc, żar i niekończace sie kolejki. Najpierw do pozostawienia bagażu potem do wejścia potem do toalety potem... moglismy napawac sie widokiem świątyni tyle ze nie było czasu bo... dziewczyny miały autobus. Zatem światynie tylko widzieliśmy, obejrzeliśmy z zewnątrz, posiedzieliśmy w arkadach. wewnątrz kompleksu dowiedzielismy sie ze woda w basenie pochodzi z wszystkich świętych rzek Indii a samo miejsce jest jednym z najczęściej odwiedzanych w Delhi.

Dziewczyny pojechaly prosto na autobus a my z Munjalem do Lajpat nagar. Wieczorem czekalo mnie jescze spotkanie z LC na temat mojego CEEDa wiec czasu nie było zbyt wiele.

1 komentarz:

  1. Cześć :)
    Słyszałam, że idziemy razem na rozpoczęcie roku do lo :)

    hihi, buziaki :*:*

    OdpowiedzUsuń