wtorek, 4 sierpnia 2009

Po powrocie czekała nas zupełnie szara rzeczywistość Chandigarh. W mieszkaniu nie zmieniło się nic, wciąż stara lodówka była siedliskiem robaków wszelakich a dokumenty Justyny gdzieś się zgubiły. Po raz kolejny też bez przyjacół nie dałoby się przeżyć kolejnych dni. Deepak odpowiedział natychmiast na moje maile z prośbą o pomoc w znalezieniu jakiejś akomodacji i koniec końców przez cały następny tydzień z Justyną mieszkałyśmy u rodziny jego przyjaciela Amana.

Aman i jego rodzina w żadnym wypadku nie należą do bogatych ludzi, żyją skromnie i rodzinnie, starając się każdą chwile spędzać razem, nam starali się na ile mogli pokazać Chandigarh i kulturę Indii. To oni zabrali nas nad jezioro, jeździli z nami pokazując miasto, nikt z AIESEC nie zadbał o takie rozrywki, nikt z AIESEC nie pomógł nam w znalezieniu lepszego lokum. Kolejny raz ludzie których byśmy nei posądzali o pomoc okazują się bożym darem, i to właśnie sprawia że Indie są tak niesamowite.

Kłótnia z Gotamem
Poszliśmy do niego do domu po pierwsze żeby zabrać Justyny bagaże a po drugie żeby dowiedzieć się jak wygląda sprawa z jej dokumentami, jednak z momentem kiedy zaczęłam się pytać o jedno i drugie najpierw bardzo grzecznie poprosił żebyśmy wyszli do ogrodu a potem... cóż kazał nam się wynosić.

Potem kolejne dni mijały na pisaniu raportów do MC Polska, do władz lokalnych, wszędzie gdzie tylko można było uzyskać jakąś pomoc. I wciąż z uporem maniaka powtarzałam moim polskim EPskom Madzi, Justynie i Michałowi, że coś się wymyśli, że AIESEC Polska nas nie zostawi, że będzie dobrze. Chociaż sama nie miałam pojęcia co przyniesie jutro.

Dopiero w czwartkowy wieczór dowiedziałam się że dostałam CEEDa, taką wewnetrzną wymianę w AIESEC, w Delhi, w jakimś stopniu byłam uratowana, ale co z moją drużynką? W piątek spotkałam się oficjalnie z prezydentem i ustaliliśmy strategię poprawy, bylo wiele obiecywania, wiele zapewnień. Potem zjedliśmy wspólnie lunch, na stopie prywatnej to naprawdę świetni ludzie, ale to czego tutaj człowiek uczy się na początku to jak oddzielić prywatne sprawy od "zawodowych", możemy się przecież lubić i świetnie razem bawić, ale jeżeli chodzi o umowy to nic nie powinno stanąć na drodze do ich spełnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz